Ok, więc jesteś weganinem, weganką. Gratulacje, będziesz żył zdrowiej, świadomiej, lepiej. Ale czy jesteś pewien, że kiedy jesteś w sklepie, każdy twój wybór, który ląduje najpierw w koszu zakupowym, a następnie na talerzu, jest tym najlepszym? Jeśli wydaje ci się, że sama rezygnacja z produktów zwierzęcych i odzwierzęcych zapewni ci ochronę przed chorobami, zwłaszcza cywilizacyjnymi, zatrzymaj się i zastanów. Możesz się nawet nie spodziewać, ile ukrytych pułapek tkwi w pozornie niegroźnych produktach, na widok których świecą ci się oczy.
1. Tortille
nieważne, czy jadasz mięso, czy nie. Ten kawałek placka (o ile nie pochodzi z dobrej np. meksykańskiej restauracji lub… z własnej patelni) nigdy nie jest naprawdę dobrym wyborem. Dlaczego? Spójrz na skład – utwardzane tłuszcze roślinne, konserwanty, to mało? Jeśli dość często przychodzi ci ochota na placki z nadzieniem z fasoli, awokado i pesto, zajrzyj, jak zwykle, do internetu. Znajdziesz tam wiele sprawdzonych i prostych przepisów na przyrządzenie tego smakowitego cudeńka z użyciem oleju kokosowego – dobrej alternatywy dla palmowego i… bez sztucznych dodatków!
2. Frytki
znasz taki żart o człowieku, który przechodząc na weganizm, jadł tylko frytki i pił wódkę? Oczywiście, da się to zrozumieć – są to produkty w pełni wegańskie, ale… co z tego? Frytki są poza tym dość kalorycznym, zapychającym jedzeniem, a przygotowywane w lokalu, lepszym czy gorszym, zawsze każą się zastanowić nad stanem oleju, w którym były przyrządzane. To samo dotyczy tych sklepowych, mrożonych – tych również unikaj! Jeśli przyciśnie cię chęć na smażone w głębokim tłuszczu ziemniaki – zepnij się w sobie i zrób takie domowe, jak u mamy (albo jak w PRL-u). Obierz ziemniaki, pokrój je i wrzuć do garnka z wrzącym olejem, najlepiej rzepakowym. A po usmażeniu już – odsącz nadmiar tłuszczu na kawałku ręcznika papierowego lub zwykłej białej kartki.
3. Kostki rosołowe
na ten temat powiedziano już chyba wszystko. Ale jeśli nadal nie wiesz, o co tyle hałasu, zajrzyj do składu tych produktów. Co widzisz? Na pierwszym miejscu sól, sól, sól, a nierzadko i… cukier. Nic dziwnego, że takie wynalazki tak bardzo nam smakują. Mają w sobie tyle nośników smaku! I przy okazji chociażby sód. Co jednak można zrobić w zamian? Czego użyć jako podstawy zupy albo ratunku na kaca? Postaw na prawdziwą radość płynącą z przygotowywania domowego bulionu. Wszystko, czego ci potrzeba, znajdziesz w pierwszym lepszym sklepie. Włoszczyzna, przyprawy. A przepis z chęcią poda ci twoja własna mama czy babcia, która słysząc, że przygotowujesz domowy rosół, rozpłynie się w zachwycie. Ty zresztą po skończonej pracy również, gwarantowane.
4. Żółte sery wegańskie
owszem, kiedy dusza czasem zatęskni do czegoś seropodobnego, gdy łyso jest na zapiekance, pizzy czy zwykłej kanapce, można sięgnąć po takie plastry. Ale tylko czasem. Mimo wszystko – zresztą, nieco podobnie jest w przypadku takich produktów opartych na mleku krowim – jest to głównie źródło tłuszczu. Może więc jednak dzisiaj tofu?
5. Wegańskie pączki, ciasta, ciasteczka i inne wyroby piekarnicze
to rzadko jest dobry wybór i znów głównie ze względu na zawartość utwardzanych tłuszczów roślinnych. A te niestety zaczynają być obecne już wszędzie. Poza tym znajdziemy w tych smakołykach cukier, cukier, dużo cukru, sztuczne dodatki i… mały głód, bo zadziwiająco wyroby takie stają się z każdym rokiem coraz mniej sycące. Czyżby jednym z ich głównym składników, o których się nie wspomina, było powietrze?
Najnowsze komentarze